Coś co dla wielu otrzymane daru macierzyństwa wydaje się naturalne, proste i oczywiste, dla nas było ciężkim doświadczeniem pełnym bólu, rezygnacji i zniechęcenia.
Dzisiejszy dzień jest dla nas niczym jak sen, moment, który oczyma naszej wyobraźni widziany był jedynie tylko w marzeniach, czy odległej przyszłości, przyszłości w którą z każdym postępującym dniem, miesiącem, rokiem patrzyliśmy z coraz to słabnącą wiarą.
Złość, niezrozumienie, brak akceptacji, budząca się zazdrość ze spoglądania na szczęści innych, przeplatały się na co dzień z dziesiątkami wykonywanych badan, testów, wizyt, próbami szukania i otrzymania pomocy, eksperymentowaniu na organizmie, zwiedzaniu wielu gabinetów i szpitali.
Był to czas którego doświadczenia nie życzyłoby się żadnemu bliźniemu, nawet jeśli byłby twoim najgorszym wrogiem. Nawet takie pojęcia jak wróg, kolega, przyjaciel czy rodzina nie miały w tym czasie większego znaczenia. Pozostawał jedynie ból, rozczarowanie, zawód, pretensja, setki pytań i my.
I kiedy nadszedł moment pogodzenia się z losem, jego akceptacją i rezygnacją z walki, nastąpiła nasza ostatnia próba, ta ostateczna.
Próba ponownie pełna nadziei mimo, że już bez tak dużej determinacji. Próba ponownie pełna obaw i niepewności. Próba ponownie pełna strachu przed każdej z wizyt czy badaniu, ale z każdym kolejnym dniem z urastającą wiarą i nadzieją, że tym razem zakończona owocem jakim jest dziecko.
I mimo, że nie wnosiliśmy błagań, żądań, ale często mając ochotę obrazić się na cały świat czy Boga, nadszedł dzisiejszy dzień, dzień cudu narodzin. Ile można czekać na taki moment? Dziś już wiemy, że długo. Dziś już wiemy, że nie można się poddawać mimo, że na horyzoncie nie widać praktycznie żadnego znaku nadziei.
I kiedy kilka lat temu pierwszy raz usiedliśmy jeszcze w kaplicy Św. Dominika w grupce kilku par, nikt z nas nie przypuszczał, że ta podróż będzie miała taki scenariusz, tym bardziej, gdy im dłużej trwała, tym była bardziej wyboista i bolesna. Teraz, kiedy ta trudna podróż zakończyła się, wiemy na pewno, że podczas niej można doszczętnie stracić wiarę w sens czegokolwiek, ale to czego nie wolno było nam zrobić, to zaprzestać zawierzać i ufać Bogu.
Może to krótkie świadectwo będzie kolejnym przykładem i dowodem, że cuda mają miejsce, a my tego Cudu dziś doświadczyliśmy.