Życie jako powołanie
Drodzy Bracia i Siostry,
W Niedzielę Dobrego Pasterza Kościół przypomina nam w prostych słowach Ewangelii, że jest Ktoś, kto oddał za nas swoje życie. Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. W odpowiedzi na te słowa, które najdosłowniej spełniły się dwa tysiące lat temu w Jerozolimie, w Święto Paschy, razem z psalmistą wołamy: Dziękujcie Panu, bo jest dobry, bo Jego łaska trwa na wieki! Jesteś moim Bogiem, chcę Ci podziękować: Boże mój, pragnę Cię wielbić! Od zachwytu droga prowadzi do bardzo praktycznego pytania: skoro już teraz jesteśmy dziećmi Bożymi, czym będziemy? Owo przeczucie, że człowiek na wielką miłość Boga powinien odpowiedzieć wielkim zrywem miłości – nazywamy powołaniem. Zatrzymajmy się dzisiaj nad tą tajemnicą.
1. W perspektywie biblijnej powołanie człowieka wynika wprost ze stworzenia go przez Boga. Człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo Boże, został powołany do potrójnej harmonii: z Bogiem, ze sobą samym i z drugim człowiekiem.
Bóg umieścił człowieka w hierarchii bytów poniżej aniołów, z którymi łączy go wspólne powołanie do wielbienia Boga. Powołaniem zaś specyficznie ludzkim jest powołanie do twórczości, co wyraża się w nakazie: czyńcie sobie ziemię poddaną. Na skutek upadku pierwszych rodziców ta potrójna harmonia została zerwana: człowiek stracił więź z Bogiem – Adam ukrywa się przed Stwórcą, stracił więź ze sobą samym, o czym świadczy choćby poczucie wstydu wobec własnego ciała i harmonię z drugim człowiekiem – Adam zaczyna oskarżać Ewę.
Bóg pragnie przywrócić człowieka do jego pierwotnego stanu i w tym celu realizuje swój plan zbawienia. Pierwszą reakcją na Boże powołanie bywało często niedowierzanie – jak u Mojżesza; wątpliwości, lęk, a nawet ucieczka – jak u Jonasza. Maryja w Nazarecie pyta zaś Anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?
Powołanie Maryi, na które wyraziła zgodę, przyniosło światu Jezusa. Chrystus przychodzi, aby przez dobrowolną ofiarę ze swego życia przywrócić człowiekowi utraconą harmonię: z Bogiem, z drugim człowiekiem i z sobą samym.
Na tym polega odwieczny plan Ojca – powołanie wszystkich ludzi do zbawienia: W Chrystusie Bóg wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem… Owo powszechne powołanie wszystkich ludzi do wspólnoty z Bogiem wyraża się w sakramencie chrztu. To przez ten sakrament człowiek zostaje włączony w potrójną misję Chrystusa: kapłańską, prorocką i królewską.
2. W języku codziennym słowo „powołanie” odnosimy przede wszystkim do osób powołanych do kapłaństwa i zakonu. Pojęcie powołania bywa jeszcze odnoszone do pewnych profesji traktowanych jako misja społeczna, np. lekarza, nauczyciela, artysty. Termin „powołanie” należy do kategorii szlachetnych i wzniosłych. Niezwykłość powołań zwyczajnych ujawnia się w sytuacjach granicznych. Święty Dominik Savio zapytany przez swego przyjaciela podczas gry w kręgle, co by zrobił, gdyby za chwilę miał umrzeć, odpowiedział z całą powagą: grałbym dalej w kręgle. Znana jest opowieść o pewnej dobrej kobiecie, która dowiedziawszy się o swojej śmiertelnej chorobie, nie przestała rozpoczynać dnia – jak zawsze – od karmienia gołębi i podlewania kwiatów. Robiła tak do końca swego życia. Można w tym dostrzec wymiar heroiczny, tymczasem dla wspomnianych tu osób było to coś najzupełniej zwyczajnego. Stojąc już po tamtej stronie mogą zapewne powiedzieć: Zrobiliśmy to, co powinniśmy byli wykonać.
Pewnego rodzaju sytuacją graniczną jest zawsze młodość. To w niej decyduje się kierunek życia człowieka, jego owocność, sens, poczucie spełnienia. To w młodości warto stawiać sobie pytania dotykające granic życia: co robić, abym u schyłku swego życia nie wstydził się własnych wyborów? Za jakie wartości, dla kogo, czy dla czego warto oddać swoje życie? Na tej drodze przewodnikiem niech będzie – szczególnie dla was, młodych – sam Jezus, który tłumaczy nam dzisiaj: Ja życie moje oddaję (…). Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. (…)
Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca. Jaki nakaz otrzymaliście od Ojca? Może jest to nakaz – powołanie do małżeństwa, aby oddać swoje życie współmałżonkowi, oddać swoje najlepsze lata dzieciom – i w ten sposób osiągnąć świętość. Beatyfikacja małżeństwa Alojzego i Marii Quattrocchi (2001) oraz Ludwika i Zelii Martin, rodziców św. Teresy od Dzieciątka Jezus (2008) – to jednoznaczne wskazanie Kościoła, że miłość małżeńska jest powołaniem do świętości. Czyż nie dotykamy tu sedna powołania człowieczego, owego życia dla innych, oddania siebie?
Jaki nakaz otrzymaliście od Ojca? Być może w niektórych z was ludzkie zakochanie – choć samo w sobie piękne – nie wyczerpuje jednak pragnienia miłości? Może twoje serce należy do rzadkiego gatunku serc, które nie zaznają spokoju, póki nie spoczną w Bogu?
3. Tak oto stajemy przed tajemnicą powołania – do zakonu czy do kapłaństwa – które jest poniekąd zaprzeczeniem powołania naturalnego, a które bez perspektywy wiary może wydawać się nieszczęściem lub absurdem. Powołaniem, którego człowiek nie szuka ani nie pragnie, a w skrajnych przypadkach nawet nie wybiera. Zrozumiałą reakcją wobec takiego powołania jest lęk, prowadzący nawet do sprzeciwu, buntu czy chęci ucieczki. Blisko stąd do powołania Mojżesza, Jonasza, do wątpliwości Maryi w Nazarecie.
Chrystus powołuje głosicieli swojej Ewangelii po imieniu. Czyni ich świadkami swego nauczania i cudów. W Wieczerniku powierza im tajemnicę swojej miłości.
A po swej śmierci, zmartwychwstaniu i odejściu do nieba w tymże Wieczerniku posyła im ogień obiecanego Ducha Świętego, aby Jego mocą głosili wszystkim ludziom, że Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie umarł, ale miał życie wieczne.
Dlaczego Chrystus wybrał tych, a nie innych apostołów? Czy nie było mądrzejszych i pobożniejszych? Dlaczego dziś wybiera takich, a nie innych – do seminarium czy zakonu? Dlaczego Bóg wybrał Jonasza? Czy w jego czasach brakowało takich, którzy mówili: jestem gotowy, chętnie pójdę do Niniwy, znam języki, łatwo nawiązuję kontakt, dam sobie radę. A jednak Bóg wybiera to, co niemocne, aby przez dziury w tkaninie mizernego człowieczeństwa przeświecało światło Taboru. Wszyscy jesteśmy powołani przez Boga jako słabi i grzeszni ludzie. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.
Przed nami Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Niech to spotkanie młodego Kościoła pod przewodnictwem papieża Franciszka pomoże wam, młodym, odkryć wasze powołania. Z pewnością będą tacy, którzy wrócą z Krakowa upewnieni, że Chrystus wzywa ich do kapłaństwa lub życia w zakonie.
Drodzy Bracia i Siostry, obdarowani tak różnymi powołaniami i charyzmatami we wspólnocie Ludu Bożego – proszę was, wraz ze świętym Janem: Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy. (…) Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest.
Niech Maryja, Najświętsza z Powołanych, wyprasza nam łaskę odważnego przyjęcia i wiernej realizacji naszego powołania! Tego życzę wszystkim.
† Kazimierz Kardynał Nycz
Arcybiskup Metropolita Warszawski